Bo w życiu trzeba mieć jakąś pasję !

BO W ŻYCIU TRZEBA MIEĆ JAKĄŚ PASJĘ !…

–      czyli krótka historia pewnego „górskiego” klubu żeglarskiego

Z miłości do wolności

Wojownik wie, że wolno mu wybrać, to czego pragnie. Podejmuje więc decyzje              z odwagą, bezinteresownością, a czasem – z odrobiną szaleństwa. Akceptuje swoje pasje i raduje się nimi z całego serca.[1] Z takiej właśnie potrzeby cieszenia się pasją z odrobiną szaleństwa, powstał nasz Świdnicki Klub Żeglarski „QBRYG”. Mieszkamy na Przedgórzu Sudeckim, nie mamy dostępu do Morza, do Wielkich Jezior też daleko… moc pasji i zew natury są jednak silniejsze… Łamiąc wszelkie konwencje i idąc, o ironio, pod wiatr, stworzyliśmy klub żeglarski       w górach. Jak się okazało na samym początku, „zapaleńców-wojowników” w tym temacie nie brakowało, ponieważ zakłady, w których istniały kiedyś kluby żeglarzy amatorów upadły. Zostali ludzie, którzy mijali się (dosłownie i w przenośni) łódkami, krzycząc A-hoj.  Na jednym z takich  przypadkowych spotkań, powstał pomysł założenia klubu żeglarskiego w otoczonej górami Świdnicy.

W naszych działaniach staramy się przede wszystkim przyczyniać do tworzenia środowiska żeglarskiego. Poprzez integrację chcemy  krzewić i szczepić ideę żeglarstwa, jako sposobu na spędzanie wolnego czasu, alternatywę codzienności. Od paru lat organizujemy Dni Żagli, pokazują one mieszkańcom Ziemi Świdnickiej, w jaki  sposób można zorganizować sobie świetny  wypoczynek, odkrywając uroki  i korzyści płynące z uprawiania tego sportu.  Stale uczestniczymy w akcjach, mających za zadanie zapewnienie dzieciom z małych miejscowości, wsi i domów dziecka  wypoczynku na wodzie. Nasze  Stowarzyszenie posiada statut organizacji pożytku publicznego.

„QBRYG” zrzesza ludzi, których pasją od lat jest żeglarstwo,  dla nas  jest to sport kształtujący charakter i osobowość, łączący ludzi rożnych poglądów  i środowisk, poprzez zawieranie trwałych przyjaźni. Na dziś liczymy ponad 70 członków, a stan osobowy nadal się powiększa! W ciągu ponad 5 letniej działalności, dzięki wspólnej pracy i zapałowi, stworzyliśmy własną  przystań klubową w Borzygniewie nad Jeziorem Mietkowskim.

Ponieważ naszym celem jest zrzeszanie wyszkolonych osób, organizujemy kursy na stopień żeglarza jachtowego. Pozyskane ze szkoleń środki w całości inwestujemy w tworzenie i remont klubowej floty. Jednym z naszych głównych celów jest również stworzenie dla dzieci                i młodzieży sekcji regatowej nad świdnickim  Zalewem Witoszówka.

Historia jednej szalupy

Poza żeglowaniem naszą główną pasją jest remont starych, zabytkowych, drewnianych łodzi. Jesteśmy ludźmi zafascynowanymi wszelkiego rodzaju szalupami, łódkami i korabami. Gdy widzimy jakiś stary statek, będący w zasięgu naszych możliwości kupujemy go, remontujemy              i płyniemy nim  w rejs,  bądź na regaty. Naszą ostatnia zdobyczą, a w tym momencie już chlubą             i dumą jest szalupa żaglowo-wiosłowa typu DZ z lat sześćdziesiątych. Jest to unikatowa, wykonana z drewna szalupa, reprezentująca najstarszą w Polsce klasę jachtów, stanowi prawdziwy rarytas.  Mimo, że dziś Dezety  powoli odchodzą już w zapomnienie, my jesteśmy grupą zapaleńców, którzy za punkt honoru przyjęli sobie zachowanie tej klasycznej  łodzi na polskich akwenach.

Znaleziona nad brzegiem jednego z jezior w krzakach  szalupa o diagonalnym poszyciu, była odwrócona dnem, miała dziury i skrzywioną całą konstrukcję, leżała prawą burtą na plaży              co najmniej dwa lata.  Postanowiliśmy ją odkupić i reanimować  w ramach akcji  „Ratujmy polskie Dezety”. Założywszy „mini stocznię”, zaczęliśmy odbudowę łódki. Pierwsze prace remontowe polegały na demontażu i wyciągnięciu zgniłego poszycia, po którym zostały dwie wielkie dziury.

Po odbudowie poszycia zaczęliśmy szlifować wnętrze od dziobu po rufę.  Kolejno rozpoczęła się renowacja i wzmocnienie stępki, całkowita wymiana wręg z dębu, osadzenie wyremontowanej skrzyni mieczowej i wykonanie nowych modrzewiowych ławek. Całości dopełniły mahoniowe obłogi. Naszej Dezecie smaku dodało wykończenie poprzez oklejenie wnętrza burt i pokładu dziobowego mahoniową okleiną, a pokładu rufowego obłogami z mahoniu na przemian ze wstawkami z jasnego drewna. Następnie zaczęliśmy szlifowanie całości i lakierowanie. Po przemalowaniu wnętrza zmontowaliśmy wszystkie okucia i zaczęliśmy finalną,  a zarazem najbardziej ryzykowna część przedsięwzięcia: wzdłużne, zewnętrzne obłogowanie  całości kadłuba. Efekt okazał się piorunujący. Teraz organizujemy wśród klubowiczów konkurs na nazwę dla naszej Dezety, a już niedługo wyruszamy nią na spływ po rzekach Europy, bo jak pisał Józef Conrad Korzeniowski: Statek nie jest niewolnikiem. Trzeba mu dogadzać w czasie podróży i nie zapominać, że należą mu się w pełni nasze myśli, cała nasza umiejętność i poświęcenie. Jeżeli człowiek pamięta bez wysiłku o tym zobowiązaniu, jakby je czuł instynktownie, okręt będzie dla niego żeglował, zatrzymywał się, pędził, póki mu starczy sił lub jak morski ptak spoczywający na gniewnych falach przetrzyma najcięższy sztorm, podczas którego człowiek wątpił, czy wyżyje i ujrzy jeszcze wschód słońca.
W naszej stoczni czeka jeszcze parę wyzwań czekających na takie wyzwolenie – między innymi King’s Ametyst i stalowy kadłub Futuro… ale przyjemności trzeba sobie dozować. Do realizacji tych celów potrzebujemy bowiem wsparcia finansowego na zakup materiałów potrzebnych do remontu, kupno nowego olinowania stałego i ruchomego oraz żagli.

I ty możesz wspomóc akcję ratowania starych, zabytkowych, drewnianych łodzi, przekazując nam 1% swojego podatku.

Stowarzyszenie Świdnicki Klub Żeglarski „QBRYG”

ul. Kraszowicka 65b, 58-100 Świdnica

KRS: 0000238207

Nr konta: 33 1020 5138 0000 9702 0087 1665


[1] Paulo Coelho